-Ruszaj dupe i idziemy! uchlał mnie w ogon a ja zawyłem z bólu i popędziłem za nim.Doszliśmy tak biegiem do przepieknego lasu xD :
-Ile okropnych śmieci.. syknął pod nosem Kirito
-Co ty gadasz? Chyba to jedyna zaleta ludzi! zachichotałem złośliwie
Nagle zauważyliśmy młodego konika w lesie.Zdziwłem się,skąd on się tu wziął.No ale to nic.Zawsze to jakieś mięcho.Kazałem Kirito zostać i się nie ruszać a ja sam rzuciłem się na kopytnego i zabiłem.Oblizałem się i zawołałem brata ale on nie reagował.
Zdziwiłem się i ruszyłem go szukać.Zauważyłem go w towarzystwie myśliwego :
Widocznie go uśpił bo Kirito się nie ruszał.Wnerwiłem się.Obszedłem go szerokim łukiem i miałem zamiar się na niego rzucić.Zauważył mnie.Chwycił w dłoń wiatrówkę i celował we mnie,jednak ja chowałem się w zaspy i ten nie trafiał.Nurkowałem w śniegu i w odpowiednim momencie,gdy mysliwy stał do mnie tyłem,rzuciłem sie na niego,przewracając na ziemię.Zdążył strzelić w moją łapę ale po chwyli ja wytrąciłem mu ją z ręki.Nie miał ze mną szans.Moje zęby cięły jego nogi i ręce jak brzytwy.Po chwili zagryzłem go,przegryzając tętnice szyjną.Wszędzie wokół nie pełno krwi.Ja sam krwawiłem ale kulejąc,wziąłem brata na grzbiet i zaprowadziłem do jaskini Sky bo była medyczką.Ja sam zawiązałem na łapę bandaż i udawałem że wcale nie kuleje.Za żadne skarby nie chciałem by ktoś wyjmował z mojej łapy kulę.Bałem się skalpela...
<Sky?Kirito?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz