Kłóciliśmy się dalej,nie zwracając uwagi na samice.
-Braciszku nie podskakuj sobie! warknąłem
-A ty szanuj wadery!
-To ty najpierw uszanuj mnie! Na drugi raz uzgadniaj ze mną tak ważne sprawy.Też jestem Alfą..
-Ale nie umiesz rządzić.Wprowadził byś tyranię!
-Chyba ty nie umiesz! Jesteś za miękki dla wszystkich!
-No to powiedź mi w czym ci przeszkadza ta oto wadera,co? syknął
-Szczerze to nie jestem zły na nią tylko na ciebie.. prychnąłem odchodząc od nich
Usiadłem na dość dużym głazie.Ostrzyłem pazury.Nie chciałem tam wracać.Na mojej sierści,widniała jeszcze zaschnięta krew.Po wojnie królewskiej nawet nie zdążyłem się umyć.Może faktycznie byłem mało co zadbany ale nie obchodził mnie wygląd.Miał zrażać do mnie tak samo jak charakter.Prawdziwe piękno kryło się w moim środku,zamknięte na cztery spusty,łańcuchami,dostepu do mego serca pilnował ogromny smok i sama kostucha.Nikt nigdy nie zechciał mi pomóc to też stałem się taki a nie inny.Przymknąłem oczy.Czułem się samotny i odtrącony ale nie przeszkadzało mi to.Wsłuchiwałem się w słowa które niósł wiatr.
<Kirito?Skay?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz