- Ten mały gówiarz nic nie chce mówić!- warknęła Rybka.
- Spokojnie... Sasuke niedługo się o tym dowie, przyjdzie po niego, a my go wtedy złapiemy...
- I co?
- I jeżeli Uzumaki nie powie będziemy go powoli torturować... oczywiście ja zacznę Sharinganem... a potem będziemy posuwali się z torturami...
- Najpierw standardowo język?
- Tak... potem może każdy palec z osobna...
- Zetsu będzie miał co jeść!
- Tak... niestety z zabawek dla Sasoriego nic nie wyjdzie...- dalej już nie słuchałem. Mają Naruto! Muszę przy okazji uwolnienia Naruto policzyć się z Itachim. Wyszedłem do Ryby i mojego brata.- Sasuś!- zarechotał.
- Och, już idziesz uwolnić swojego kochanka?
- Nie jestem gejem...- warknąłem.
- To dlaczego Ci tak na nim zależy?!
- Bo on jest moim jedynym przyjacielem... nikt inny mnie nie rozumie... a dokładniej był moim przyjacielem...- wydukałem.
- Ach tak... to po co przylazłeś?
- Akatsuki...
- Chcesz walczyć?
- Chcę... chcę do was... dołączyć...- powiedziałem, a Kisame wybuchł śmiechem. Itachi do mnie podszedł, pozbawił mnie broni. Zdjął z moich ramion koszulę, a ona opadła mi do pasa. Patrzyłem na niego pustym wzrokiem. Dotknął mojej pieczęci. Po chwili dwoma palcami stuknął mnie w czoło.
- Hmm... dobrze... ale pod jednym warunkiem...
- Jakim?
- To ty zaczniesz tortury Naruto...- uśmiechnął się.
- Ddobrze...- powiedziałem. Ten wcisnął mi w ręce szaty Akatsuki. Ponownie założyłem moją koszulę i strój Akatsuki.
Poszedłem za nimi. Robiłem to tylko żeby uratować Naruto. Stanęliśmy przy jego celi.
- Naruto przyszedł twój kat!- powiedział Kisame, a Uzumaki na mnie spojrzał. Specjalni patrzyłem na niego nienawistnie, przyznam, umiem grać. Usadowili go na jakimś krześle, a ja zacząłem wokół niego chodzić. Jeśli coś mu zrobię, uwierzą mi.
- No, Uzumaki...- zatrzymałem się za nim i poł ożyłem dłonie na jego ramionach.- Powiesz w końcu?- wysyczałem mu do ucha.
- Nnie wiem!- zajęczał. Był przerażony.- Sasuke, teraz ty?! Czemu?!
- Dałeś mi do myślenia...- wyjąłem kunai i przejechałem nim po jego szyi. Stanąłem przed nim i położyłem ostrze na jego policzku. Powoli zacząłem rozcinać skórę. Przybliżyłem swoje usta do jego ucha.- Naruto, graj, udawaj, że naprawdę Cię nienawidzę... przepraszam za to co teraz zrobię...- wyszeptałem. Odsunąłem się od niego i wbiłem kunai w jego rękę przebijając ją na wylot i przybijając do krzesła. Zaczął wrzeszczeć...
(Naruto?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz