piątek, 19 grudnia 2014

Od Sasuke do Diany

Siedziałem na drzewie z kapturem na głowie. Patrzyłem w niebo i westchnąłem cicho. Nagle usłyszałem kroki. Wyjąłem katanę i przygotowałem się do ataku. Nie był to zbyt znajomy zapach, ale go kojarzyłem. Skoczyłem i już się zamachnąłem kiedy zobaczyłem... Sakurę?
Nagle wypuściłem katanę. Ona za pomocą chakry walnęła mnie w brzuch i walnąłem w kamień, który znajdował się jakieś 10-15 metrów za mną. Kaptur mi spadł, a ona do mnie podeszła. Już miała mnie ponownie uderzyć, kiedy zobaczyła moją twarz.
- S-Sasuke?- wyszeptała. Ukucnęła przy mnie i wyleczyła porządną ranę, która znajdowała się na moim brzuchu.
- Nie, Kakashi... musiałaś trenować u Tsunade, różowo włosa?- warknąłem.- A tak ogólnie, czemu mówią na Ciebie Sakura, skoro masz na imię Diana... nielogiczne...
- Skąd wiesz?
- Naruto tak na Ciebie mówi... Mniejsza o to...- wstałem. Poszedłem po katanę i schowałem ją. Nagle poczułem jak ktoś przytula się do moich pleców.
- Czemu odszedłeś?- wyszeptała.
- Bo tak... tutaj też nie pobędę zbyt długo...
- Czemu?!- odsunęła się ode mnie i odwróciła mnie.
- Bo... ze mną nie jesteście bezpieczni...- wyszeptałem. Pierwszy raz przyznałem, że na kimś mi zależy... nie wiedząc o tym, przytuliłem się do niej. Potrzebowałem tego? Stałem lekko zgarbiony.- Nie jesteście bezpieczni... ostatnio Akatsuki znaleźli mnie i Naruto... nie dopuszczę do tego więcej...
- Nie możesz odejść...- wręcz warknęła.
- Skoro tak mówisz...- uśmiechnąłem się i ją puściłem. Odwróciłem się, zacisnąłem pięści.- To... nie odejdę...

(Diana?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz