- Poczekaj... to znaczy, że mam Cię przytulać... bez powodu?- spytałem poirytowany.
- No, czasem tak...
- No to, to jest już k*rwa nienormalne...- prychnąłem. Naruto przekręcił
głowę. Podparłem biodra dłońmi i patrzyłem na niego chłodnym
spojrzeniem.
- Nie patrz tak na mnie...
- Bo?
- Bo to nie jest przyjemne... masz takie przeszywające, zimne spojrzenie...- burknął.
- Co ja na to poradzę?- wzruszyłem ramionami. Uzumaki wyglądał na zdenerwowanego.
- No nie patrz tak na mnie!- tupnął. Odwróciłem głowę w bok.
- Skoro tego chcesz...- warknąłem pod nosem. Teraz przewiercałem wzrokiem drzewo. Nagle walnął w nie piorun.
- Ej! Spokojnie!- powiedział Uzumaki. Zacisnąłem pięści. Było widać jak
moja szczęka drga pod skórą. Tak, jestem bardzo wybuchowy, czasem za
bardzo...
- Nie umiem teraz zachować spokoju...- warknąłem patrząc dalej w drzewo.
- Nosz daj spokój.
- Przyjaźń jest... głupia...- wycedziłem przez zęby.- To całe zwierzanie, przytulanie... idiotyzm...
- Sasuke...- położył dłoń na moim ramieniu.- To nie jest głupie... to
jest bardzo potrzebne...- nagle zaczął padać śnieg. Podniosłem głowę do
góry, a płatki okrywały moje włosy. Patrzyłem w niebo. Po chwili
spojrzałem na blondyna, który ciągle mi się przyglądał.- Naprawdę... to
jest coś co daje nam siłę... bliskość przyjaciela...
- Tylko gorzej jest jak nie ma się przyjaciela...
- Ale ty go masz...- uśmiechnął się jak zwykle.
- No mam...- powiedziałem z delikatnym uśmiechem na twarzy.
(Naruto?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz