Założyłem kaptur i wsadziłem ręce do kieszeni. Szedłem sobie spokojnie,
nie lubiłem towarzystwa innych... zobaczyłem jakieś jeziorko i
odetchnąłem z ulgą. Usiadłem na kamieniu i spoglądałem na nie spod
włosów. Nagle usłyszałem kroki. Automatycznie włączył mi się Sharingan i
wyjąłem kunai. Z krzaków wyskoczył radosny, blondyn i pobiegł do wody
nawet mnie nie zauważając. Westchnąłem cicho. Odwróciłem się na pięcie i
już miałem sobie iść, kiedy ten chłopak mnie zatrzymał...
- Ej ty!- odwróciłem się.- Tak ty!- podniosłem brew. Wyszedł z wody i
podszedł do mnie.- Cześć!- wręcz wrzasnął, a ja lekko się skrzywiłem.
- Czego chcesz?- mruknąłem.
- Niczego! Jesteśmy w tej samej watasze, chyba lepiej znać osoby, z którymi ma się dzielić tereny...
- A może lepiej nie...- pstryknąłem go w czoło. Odwróciłem się.
- Jak masz na imię?!- krzyknął.
- Sasuke...- warknąłem od niechcenia.
- A ja Naruto!- wręcz słyszałem jak się uśmiecha... ygh...
(Naruto?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz