Ja i Eskel poszliśmy na polowanie, a naszym celem był zły Bies, ale nigdzie skurczybyka nie było, więc Eskel poszedł w swoją stronę a ja swoją
po drodze spotkałem małego lisa z niebieskim futrem i yang-ying na ramieniu,
- witaj- przwitał się lis
- cześć, jak cię zwą?
- jestem Koro, i właśnie się nudzę
- skoro tak...
Poszedłem dalej lecz Koro poszedł za mną
- coś chciałeś?
- weź mnie ze sobą, potrafię być pomocny
- skoro tak...
Poszliśmy do jaskini Sky, zmieniłem się w wilka i ja i Koro weszliśmy, koło ściany leżała na boku Sky
- no i...wszystko ok?
- mogło być gorzej- mruknęła
Przybliżyłem ucho do brzucha Sky
zaczęło kopać
~~~~~~~~~~~~Wieczór~~~~~~~~~~
Sky odeszły wody płodowe a krzyku było dużo aż mnie i Koro uszy pękały, i po pięciu minutach urodziła pierwsze szczenie, i znowu krzyki i ja starałem ją uspokajać.Po wielu mękach i katuszach urodziła trzy zdrowe i do tego słodkie szczeniaki, Sky po tym wszystkim padła z sił
<Sky>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz