-Po co walczyć jak i tak będzie remis! warknąłem
-Skąd ty taki pewny jesteś?
-Wyczuwam w tobie moc i umiem określić ile jej posiadasz w tym momencie.
-Bajeczki.. przewróciła oczami
-Zaczynasz mi działać na nerwy.. zmrużyłem jadowicie oczy.Zszedłem z drzewa i włożyłem ręce do kieszeni.Ruszyłem przed siebie.
-Tchórz! krzyknęła za mną ale ja już byłem daleko stąd.Siedziałem nad przepaścią.Przed oczami miałem obraz Kushiny i Erzy.Nie wiedziałem co robić.Spojrzałem w przepaść.Wydawała się głęboka.Nagle usłyszałem zdyszaną Titanię.Obróciłem się.
-Czego chcesz? warknąłem
-Przeprosić.Nie chce mieć w tobie wroga.Poniosło mnie faktycznie.. spojrzała mi w oczy z powagą
-Powinnaś przestać tyle używać miecza i zacząć zajmować się głową.. prychnąłem
-Ej,wystarczy.Już jesteśmy kwita co nie? usiadła obok
-Jasne.Tylko się z tobą drażniłem a ty to wzięłaś na poważnie.. zachichotałem.
-Mam słabe nerwy.. oparła głowę o moje ramię a mnie na chwilkę zamurowało.
<Erza?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz